Trzy pytania do dr Magdaleny Szpotowicz
- Opublikowano: 29 Cze 2012
Rozmowa z Magdaleną Szpotowicz, liderką pracowni języków obcych na temat wyników Eurpejskiego Badania Kompetencji Językowych, którego ogłoszono 21 czerwca w siedzibie Ministerstwa Edukacji Nardowej
.
W międzynarodowym badaniu ESLC, mierzącym umiejętności językowe 15-latków, najlepiej wypadła młodzież z Holandii czy Szwecji. Po drugiej stronie jest np. Francja. Te wyniki zdają się potwierdzać stare stereotypy: wszyscy Szwedzi mówią po angielsku, we Francji porozumieć się można tylko po francusku. Jak Pani to wytłumaczy?"
Rzeczywiście, wyniki osiągnięte przez uczniów z poszczególnych krajów, nie są dla nas zaskakujące. Jednak, jeżeli przyjrzeć się im bliżej, widać bardzo interesujące detale. Weźmy wyniki młodych Szwedów w badaniu znajomości języka hiszpańskiego – drugiego po angielskim najczęściej nauczanego w Szwecji języka obcego. Te wyniki są bardzo słabe, co pokazuje, że szwedzki system edukacji nie ma tak dużego wpływu na wyniki uczniów jak otoczenie zewnętrzne, w którym język angielski jest wszechobecny. Poza tym, ważnym czynnikiem jest też środowisko rodzinne. Jeżeli któreś z rodziców mówi w obcym języku dziecko ma dużo większe szanse, żeby samo się go nauczyć. Rodzic znający język obcy zwykle zachęca do nauki swoim przykładem. Poza tym, może sam sprawdzić postępy dziecka w nauce, wspólnie z dzieckiem może obejrzeć film w oryginalnej wersji językowej czy pomóc w korzystaniu z zagranicznych stron internetowych. Z tej perspektywy nic dziwnego, że młodzi Szwedzi dobrze radzą sobie z angielskim. Ich rodzice też nieźle znają ten język.
To by sugerowało, że znajomość języka obcego jest niemal dziedziczna i polscy uczniowie nigdy nie zbliżą się pod tym względem do swoich kolegów ze Szwecji.
Tego nie powiedziałam. Przecież Szwedzi czy Holendrzy nie mówili po angielsku od zawsze, też musieli się go kiedyś nauczyć. W Polsce, gdzie znajomość języka angielskiego w starszym pokoleniu jest niewielka, środowisko rodzinne nie jest czynnikiem wspierającym naukę tego języka przez dzieci i młodzież. Trzeba zatem odpowiednio wzmocnić inne czynniki. To jest właśnie zadanie m.in. dla szkoły. Z czasem znajomość języków w pokoleniu rodziców też wzrośnie, bo wchodzą już w wiek dorosły osoby, które uczyły się języków zachodnich w szkole. W kolejnym pokoleniu będą to osoby, które dzisiaj rozpoczynają naukę od klasy pierwszej szkoły podstawowej. Trzeba na tę zmianę czekać i starać się jak najlepiej uczyć w szkole.
Co trzeba zmienić w polskiej szkole, by skutecznie „zastąpiła” rodzinę?
Badanie ESLC wskazuje już na kilka obszarów, które wymagają uwagi, np. aktywny kontakt z językiem obcym w szkole. IBE prowadzi zresztą własne badania w tym zakresie, skupione na polskiej szkole, a przez to bardziej szczegółowe. Chodzi o „Badanie uczenia się i nauczania języków obcych” (BUNJO), które ma dokładanie zdiagnozować nauczanie języka angielskiego na poziomie gimnazjalnym. W odróżnieniu od ESLC jest to badanie podłużne, a więc badacze przez kilka lat obserwują pewną grupę szkół i ich uczniów. Pozwoli to sprawdzić, jak różne metody nauczania czy stosowane podręczniki przekładają się na efekty nauki. Zresztą w Polsce już wprowadzono zmianę, która będzie mieć duży wpływ na poziom znajomości języków obcych. Mam na myśli obniżenie w 2008 r. wieku rozpoczynania nauki języka obcego w szkole podstawowej i wprowadzenie obowiązkowej nauki drugiego języka obcego w gimnazjum. Mam nadzieję, że w planowanym następnym cyklu badania, kiedy wezmą w nim udział 15-latki, które uczyły się języka obcego od początku szkolnej edukacji, polskie wyniki ESLC będą lepsze od obecnych.